Nieznane dane w Twoich zdjęciach mogą Cię zdradzić
Każdy, kto kiedykolwiek udostępniał zdjęcia w internecie, prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że razem z obrazem przesyła całą historię ukrytą w metadanych. Dane EXIF, IPTC czy XMP zapisują nie tylko podstawowe informacje jak data wykonania fotografii – mogą zawierać dokładne współrzędne GPS, model aparatu, a nawet nazwę użytkownika komputera, na którym edytowano plik. Dziennikarz dokumentujący protesty, fotograf publikujący portfolio czy zwykły użytkownik mediów społecznościowych – wszyscy ryzykują wyciekiem wrażliwych danych.
Przerażające? Wystarczy otworzyć właściwości dowolnego zdjęcia zrobionego smartfonem, by zobaczyć, jak szczegółowe informacje są automatycznie zapisywane. Wiele serwisów społecznościowych częściowo usuwa te dane podczas przesyłania, ale nigdy nie ma gwarancji, które informacje pozostaną, a które zostaną usunięte. Na szczęście istnieją proste metody kontroli nad tym, co faktycznie udostępniamy wraz z fotografiami.
ExifTool – szwajcarski nóż do metadanych
Wśród specjalistów od cyberbezpieczeństwa i zaawansowanych fotografów ExifTool od dawna uznawany jest za narzędzie pierwszej potrzeby. Ta darmowa, open-source’owa aplikacja działa w trybie tekstowym, co może zniechęcać początkujących, ale w zamian oferuje nieporównywalną z innymi programami kontrolę nad metadanymi. Co ważne, ExifTool obsługuje ponad 130 różnych formatów plików – od popularnych JPEGów przez RAW-y po pliki PDF czy nawet filmy.
Podstawowe użycie jest prostsze, niż się wydaje. Wystarczy komenda exiftool -all= zdjecie.jpg
, by usunąć wszystkie metadane z pliku. Dla bardziej precyzyjnej kontroli można określić, które dane zachować – np. informacje o prawach autorskich – a które usunąć. Narzędzie pozwala też na masową obróbkę plików, co jest nieocenione przy czyszczeniu całych katalogów ze zdjęciami przed publikacją w sieci.
Alternatywy dla nieprzekonanych do wiersza poleceń
Nie każdy czuje się komfortowo pracując z terminalem. Na szczęście istnieją graficzne nakładki na ExifTool (jak ExifTool GUI) oraz zupełnie odrębne aplikacje z interfejsem użytkownika. Warto wspomnieć choćby o:
- MAT2 (Metadata Anonymisation Toolkit) – dostępny dla Linuxa i Windowsa
- Exif Purge – prosty dodatek do przeglądarki Firefox
- GIMP – popularny darmowy edytor grafiki ma wbudowane funkcje zarządzania metadanymi
Każde z tych rozwiązań ma swoje ograniczenia – niektóre nie obsługują RAW-ów, inne nie pozwalają na selektywne usuwanie danych. Warto testować różne opcje, by znaleźć najlepszą dla swoich potrzeb. Paradoksalnie, najprostsze narzędzia czasem okazują się najbardziej skuteczne – zrzucenie zdjęcia do Painta i ponowne zapisanie często usuwa większość metadanych, choć kosztem utraty jakości obrazu.
Nie tylko technologia – jak wyrabiać bezpieczne nawyki
Nawet najlepsze narzędzie nie pomoże, jeśli zapomnimy go użyć. Warto wprowadzić do swojej rutyny kilku prostych zasad. Przede wszystkim – wyłączenie geotagowania w aplikacji aparatu w telefonie. Większość smartfonów domyślnie zapisuje dokładną lokalizację, co może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji (udostępnianie zdjęć z wakacji staje się zaproszeniem dla złodziei).
Dla profesjonalistów kluczowe jest stworzenie powtarzalnego workflow – np. automatyczne czyszczenie metadanych jako ostatni krok przed eksportem zdjęć. Warto też pamiętać, że niektóre platformy (jak Flickr czy 500px) celowo zachowują część danych EXIF dla celów artystycznych – w takim przypadku lepiej ręcznie usunąć wrażliwe informacje przed wysłaniem. Prywatność w internecie to nie jednorazowa akcja, ale proces wymagający konsekwencji.
Żyjemy w czasach, gdzie zdjęcie wartej tysiące złotych gitary, pochwalone się w mediach społecznościowych, może zaprowadzić złodziei prosto pod drzwi Twojego domu – wystarczy, że w metadanych została informacja o lokalizacji. Problem dotyczy każdego, kto dzieli się fotografiami w sieci. Więc zanim klikniesz publikuj, poświęć te kilka sekund na sprawdzenie – a najlepiej usunięcie – ukrytych danych. Twoja prywatność jest tego warta.