**Personalizacja hodowli mięsa in vitro: Czy genetycznie dopasowane steki to przyszłość gastronomii?**

**Personalizacja hodowli mięsa in vitro: Czy genetycznie dopasowane steki to przyszłość gastronomii?** - 1 2025

# Personalizacja hodowli mięsa in vitro: Czy genetycznie dopasowane steki to przyszłość gastronomii?

Od laboratorium do talerza – rewolucja w produkcji mięsa

Wyobraź sobie świat, w którym twój ulubiony stek nie pochodzi z uboju zwierząt, ale jest hodowany w laboratorium – i to w wersji idealnie dopasowanej do twoich kubków smakowych, potrzeb żywieniowych, a nawet genów. Brzmi jak science fiction? A jednak to już nie futurologiczna wizja, ale realna perspektywa, nad którą pracują naukowcy na całym świecie. Hodowla mięsa in vitro, zwana też mięsem komórkowym lub kulturywanym, wkracza właśnie w nową fazę – erę personalizacji.

Podczas gdy pierwsze hamburgery z probówki kosztowały setki tysięcy dolarów, dziś koszty produkcji spadają wykładniczo. Jednak prawdziwym game changerem może się okazać nie sama technologia hodowli, ale możliwość precyzyjnego dostosowywania właściwości mięsa do indywidualnych preferencji. To zupełnie nowe pole do popisu dla food designerów i biotechnologów.

Smak na zamówienie – jak działa personalizacja mięsa?

W tradycyjnej hodowli zwierząt mamy do czynienia z pewną losowością – nawet najlepsi hodowcy nie są w stanie zagwarantować identycznego smaku każdego kawałka mięsa. W przypadku mięsa in vitro kontrola nad tym procesem jest niemal całkowita. Możemy modyfikować skład tłuszczów, proporcje różnych typów komórek mięśniowych, a nawet wpływać na strukturę białek – wyjaśnia dr Anna Nowak, biotechnolog żywności z Politechniki Warszawskiej.

Kluczem do personalizacji jest precyzyjne sterowanie warunkami hodowli. Temperatura, skład pożywki, natlenienie, a nawet mechaniczne rozciąganie tkanki – wszystkie te czynniki wpływają na ostateczny produkt. Najbardziej zaawansowane laboratoria eksperymentują już z dodawaniem konkretnych związków aromatycznych czy modyfikowaniem profilu kwasów tłuszczowych. Efekt? Mięso o smaku wołowiny dojrzewającej 60 dni, ale wyprodukowane w trzy tygodnie.

Genetyczny posmak – kiedy DNA decyduje o menu

Najbardziej futurystyczny scenariusz zakłada dopasowywanie mięsa do indywidualnego profilu genetycznego konsumenta. Niektóre osoby mają genetyczne predyspozycje do preferowania określonych smaków lub potrzebują więcej konkretnych składników odżywczych – mówi prof. Marek Kowalski, genetyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Teoretycznie możliwe byłoby tworzenie mięsa idealnie odpowiadającego takim potrzebom.

Na razie to wizja odległej przyszłości, ale pierwsze kroki w tym kierunku już są podejmowane. Izraelski startup SuperMeat pracuje nad algorytmami, które na podstawie prostych testów genetycznych mogłyby sugerować optymalny skład mięsa. Tego typu rozwiązania budzą jednak liczne wątpliwości etyczne – od kwestii prywatności danych po dyskryminację żywieniową.

Kulinarna alchemia – projektowanie doświadczeń smakowych

Dla szefów kuchni i food designerów personalizowane mięso in vitro otwiera zupełnie nowe możliwości. Wyobraźcie sobie stek o smaku tradycyjnej polędwicy, ale z dodatkowymi nutami grzybów leśnych wbudowanymi w strukturę mięsa. Albo burgery, które dla jednej osoby będą miały intensywny, krwisty smak, a dla innej – delikatną, prawie wegetariańską nutę.

To zupełnie nowy wymiar gotowania – entuzjazmuje się Michał Bieroński, szef kuchni eksperymentalnej. Możemy tworzyć mięso o niemożliwych w naturze właściwościach – na przykład bardzo kruche jak jagnięcina, ale o smaku dojrzałej wołowiny. Albo odwrotnie – mięso o strukturze żylastej, które będzie się rozpływało w ustach.

Nie chodzi tylko o kaprysy smakoszy. Taka precyzja pozwala też na tworzenie produktów dla osób o szczególnych potrzebach żywieniowych – mięsa wzbogaconego w żelazo dla anemików czy o obniżonej zawartości tłuszczu dla pacjentów kardiologicznych.

Regulacyjny labirynt – kto nadąży za technologią?

Dynamiczny rozwój tej dziedziny stawia poważne wyzwania przed prawodawcami. Obecne przepisy dotyczące żywności po prostu nie uwzględniają tak zaawansowanych form przetwórstwa. Nie wiemy jeszcze, jak klasyfikować mięso hodowane na bazie komórek konkretnej osoby – przyznaje Katarzyna Szymańska z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych.

Kwestie do rozstrzygnięcia to m.in.: czy mięso hodowane z komórek pobranych od konsumenta wymaga dodatkowych badań bezpieczeństwa? Jak kontrolować jakość produktów wytwarzanych w małych, lokalnych bioreaktorach? I wreszcie – jak zapobiegać nieuczciwym praktykom, gdy produkt będzie miał teoretycznie nieograniczone możliwości modyfikacji?

Etyka na talerzu – nowe dylematy konsumpcji

Wydawałoby się, że mięso in vitro rozwiązuje podstawowe dylematy etyczne związane z hodowlą zwierząt. Ale personalizacja rodzi nowe pytania. Czy uzasadnione jest tworzenie wyrafinowanych wersji mięsa dla bogatych, podczas gdy podstawowe produkty mogą być dostępne dla wszystkich? Jak daleko można ingerować w naturę żywności? I czy nie doprowadzimy do sytuacji, w której każdy będzie jadł coś zupełnie innego, niszcząc wspólnotowy wymiar jedzenia?

Musimy uważać, żeby nie wpaść w pułapkę technoutopii – ostrzega etyk dr Tomasz Rakowski. Żadna technologia nie rozwiąże wszystkich problemów, a czasem tworzy nowe, nieprzewidziane dylematy.

Kiedy myślimy o przyszłości jedzenia, personalizowane mięso in vitro wydaje się niemal nieuniknionym etapem rozwoju. Może zmienić nie tylko to, co jemy, ale też nasze relacje z jedzeniem. Czy będziemy gotowi zaakceptować steki uszyte na miarę, czy może zatęsknimy za przypadkowością i niedoskonałością tradycyjnej kuchni? Odpowiedź na to pytanie może zależeć nie tyle od technologii, co od naszych kulturowych przyzwyczajeń i otwartości na zmianę.